ciągle czuję się dość niepewnie na tej blogowej przestrzeni, zastanawiam co i jak napisać, och takie tam rozterki początkującej.. =]
już kilka z Was zdążyło zapytać, kiedy pokażę swoje cztery kąty, niestety, pogoda nie sprzyja jakości zdjęć. rano ciemno, później ciągle szarówka.. niby nie powinnam narzekać- lubię grafity i szarości, ale bez przesady..
a teraz już- tytułowe magnesiki lodówkowe
wersja przed |
i po! |
takie małe ozdóbki z łatwością znajdziecie w każdej kwiaciarni albo na allegro. moje były przymocowane do pudełek z poprzedniego posta (można je dostrzec na tym czarno białym zdjęciu); przetarłam papierem ściernym, na to akrylowa; z tyłu podkleiłam magnes dołączony do jogurtów (tutaj zainspirowała mnie Ushii ;)) i właściwie to wszystko. gadżet mały, ale cieszy oczy.
mała zapowiedź posta następnego:
pozdrawiam Was ciepło i do przeczytania!
Fajne :)
OdpowiedzUsuńa co do pisania... myślę, że nawet kilkuletni bloger (jak ja) ma czasem takie rozterki :)
Pozdrawiam :)
Ah, nie mysl za duzo, tylko pisz co myslisz, tez o rozterkach.:)
OdpowiedzUsuńMagnesiki sa swietne!
Pozdrawiam
Dagi
Chyba sama bym na taki pomysł nie wpadła! Liczy się kreatywne myślenie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, zapraszam do mnie!
Ok, w takiem razie poczekamy na zdjecia domu:)))))
OdpowiedzUsuńMagnesiki sa urocze, zaciekawilas tym nastepnym postem.
sciskam
Ja ciagle zastanawiam sie nad kazdym wyrazem hehe;) magnesy pozmiany wygladaja uroczo:)
OdpowiedzUsuńWitaj w blogowym swiecie!
OdpowiedzUsuńJa z kolei piszę dużo i chaotycznie tez sie zdarza haha :))
Piekne cuda tu stwarzasz, moj "talent" w takich dziedzinach niestety nadal jest ukryty. Ale z przyjemnością bedę do Ciebie zagladac!
Pozdrawiam,
Zuza