living space - "zrobili mnie na szaro"

Moi Drodzy,

nie sądziłam że ta chwila nadejdzie, ale dziś jest dzień CAŁKOWITEJ SWOBODY, nic-nie-muszenia, czy wolności. zwał jak zwał, najważniejsze, że ta niedziela będzie składała się tylko z czynności, na które mam ochotę. po półtora miesiąca rozbijania się między obowiązkami wszelakiej maści, trochę nie dowierzam :))

mam w planach dwa listy, przemalowanie pudełek w naszym szumnym ofisie, filmy oglądane w łóżku, kilka artykułów i co tam sobie jeszcze wymyśle dla relaksu..

dzisiaj pokażę Wam kawałek naszego living space; gdyby mieszkanie było naszą własnością: na podłodze zobaczylibyście białe deski, jedna ściana byłaby w kamieniu, no i przede wszystkim pokój tworzyłby z kuchnią jedną całość. no ale ostatecznie nie jest źle, oboje jesteśmy zachwyceni przestrzenią!
wciąż brakuje masy dodatków (poduszek, ramek, lustra w srebrnej ramie/wielkiego zegara) dlatego jest dość minimalistycznie, ale nie chłodno. wkrótce pokój nabierze koloru..

miłość do sówek ujawnia się i tutaj.. :)

wspominałam Wam o sklepie B&M, co nie? nigdzie nie mogłam znaleźć materiału na poszewki, bądź poszewek w odcieniu idealnym, ale znalazłam narzutę, więc w najbliższym czasie powstanie kilka poduszek i bieżnik. z pewnością dam znać, jak będą gotowe :) może też druga część pokoju będzie gotowa ujrzeć światło dzienne..?

uciekam coś tworzyć.. trzymam kciuki, by i Wasza niedziela była spokojna.